26 maj 2018

Recenzja kompletu:Obroża+smycz

Piórka,fiolet,roż...czyżby to był wstęp do recenzji? 

Dziś przychodzę do Was z recenzją kompletu spacerowego od firmy Esme dog accesories.
Jak się u nas sprawdziły? Czy przetrwały i jaka będzie nasza krytyka? Czy mój prywatny koń pociągowy w ciele psa pokonał akcesoria?

Zacznijmy od kilku słów na temat nowej marki.
Powstała ona niedawno bo kilka miesięcy temu,w przeciągu tego czasu,firma szybko się rozwinęła- z jednego modelu obroży aktualnie w ofercie znajdziemy trzy a oprócz tego kolekcja wzbogaciła się o nowe wzory,które urzekną niejednego psiarza.
Więcej na temat firmy i jej serducha,dzięki któremu 'żyje' Esme przeczytacie tutaj - klik

Dzięki uprzejmości Pana Pawła mieliśmy okazję przetestować komplet składający się z obroży klasycznej,zapinanej na plastikową klamrę oraz smyczy tzn miejskiej o wzorze Tropix.


Widzicie ten wzór?! Kto mnie zna, wie że jestem największą fanką fioletu!







Akcesoria wykonywane są w pracowni firmy z taśmy poliestrowej.Jak pisze producent nicie i okucia są bardzo wytrzymałe i wysokiej jakości.


Nie przerabiając dłużej w słowach,przejdę do sedna.
Celowo napisałam "według producenta".Myślę,że nikt nie lubi pisać o negatywnych aspektach,ale jeżeli ma być to rzetelna recenzja nie należy nic ukrywać.Po to wymienia się wszystkie minusy by na przyszłość coś zmienić,posłuchać rad innych i zyskać większą przychylność w oczach.
Pamiętajmy o tym,że nie należy się bać opinii.Krytyka może być dobra,może być zła.
W tym wpisie chciałabym zawrzeć wszystko co według mnie zasługuje na pochwałę i to co wymagałoby poprawy.



Moja ocena na temat akcesoriów jest zawsze obiektywna,patrzę na wszystkie detale,plusy i minusy.Będę pisać otwarcie - na naszej liście "nigdy tam nie zakupię i więcej nie zaufam" są na razie trzy znane firmy.Ich pojawienie się tam musi spowodować jakieś przykre zdarzenie.W wypadku Baylabel Iron zerwał nici razem z kółkiem,które po prostu zostało wygięte tak,że je wyrwał od obroży,a pies mało co nie wpadł pod tira. W przypadku Dogahead pod wpływem mocnego ciągnięcia puściła klamra.Psu tym razem się nic nie stało,za to ja trafiłam na miesiąc do szpitala (ale to dłuższa historia). 
Nie wiem jak teraz to wygląda,ale wcześniej u Baylabel były identyczne kółka do zapinania obroży co teraz u Esme dog accesories.Iron samą obrożę nosił tylko na 4-5 spacerach,nie byłam w stanie tak ryzykować,że sytuacja się powtórzy.Wiem,że nie powinnam oceniać wszystkich tak samo,ale po tych wszystkich zajściach nie jestem wstanie zaufać rzeczom,które są tak wykonane,a okucia nie wzbudzają zaufania.
Z dwóch produktów intensywnie przez ponad trzy miesiące używaliśmy jednego - smyczy.

Smycz była testowana w różnych warunkach,w deszczu,słońcu,podczas kąpieli wodnych a nawet błotnych.Mieszkamy w pięknych rejonach,w okolicy nie brakuje pól,na których pies mógłby się wyszaleć czy jezior gdzie Iron pod wpływem odrobiny wody i piachu zamienia się w diabła tasmańskiego.

Od samego początku jestem wielbicielką długich smyczy przypinanych gdzie mam możliwość prostego skrócenia,czy wydłużenia smyczy.Nigdy nie byłam przekonana do tych krótkich,dlatego i w tym wypadku zdecydowałam się wybrać najdłuższą w ofercie smycz o długości 1,80 cm jednak jest ona tradycyjna.



Wykonanie

Wykonana jest jak już wcześniej wspomniałam z taśmy poliestrowej,która podczas spacerów nie obciera rąk,nie wiem czy to za sprawą taśmy czy ciemnych kolorów,ale brud nie jest widoczny,można go dostrzec w praniu,kiedy to wszystko zostaje w wodzie.
Karabińczyk jest tutaj wielkim plusem.Porządny,duży jak na razie działa bez zarzutów,nawet pod wpływem dostania się piachu się nie zacinał.
Woda,piach,nie zdołały wywołać rdzy,nie ma nawet na nim widocznych rys.
Taśma natomiast jest wytarta w kilku miejscach,wystają także małe nitki.
Jeżeli chodzi o samą estetykę,to muszę jedynie przyczepić się do zakończeń przy karabińczyku i rączce.Trochę te cięcie taśmy,w ten sposób zakończonej psują odbiór estetyczny.Myślę,że można by było je zaszyć lub zamalować farbą(?)
Na dole przykład akurat na obroży,ale wygląda to identycznie w przypadku smyczy.







Po trzech miesiącach..




Cena

Kwestia ważna, na stronie firmy znajdziemy dokładny cennik,ja podam tylko przykład produktów których otrzymaliśmy.
Obroża Classic kosztuje 35,90 zł.Z mojej perspektywy jest to dosyć duża kwota za najprostszą obrożę zapinaną na klamrę,do tego dochodzą najzwyklejsze okucia w kolorze srebrnym i estetyka wykonania.
Smycz tradycyjna kosztuje 45,90 zł. Znowuż to samo,sama nie dałabym tyle za nią.Możecie mnie traktować jak skąpca i osobę,która wszystko krytykuje,ale mając już pewne obejście i porównanie piszę to co czuję.Plusem jest to,że zestaw kupicie troszkę taniej,ale jest to kwestia ok 5 zł.



Reasumując:

Komplet jako całość się u nas nie sprawdził,niestety okucia i klamra nie wzbudzają u mnie zaufania,natomiast ze smyczy jestem jak najbardziej zadowolona.Świetnie sprawdza się na codziennych spacerach,nie straszna jej jest niepogoda,deszcze,błoto.Jeżeli wytrzymuje ciągnięcie Irona,to oznacza,że już chyba sprosta każdemu psu.Jedyny jej minus to w moim odczuciu estetyka wykonania,ale jestem osobą która zawsze czepia się detali i prawdopodobnie Wam to nie będzie przeszkadzać,chyba że się mylę i nie tylko ja mam bzika na punkcie dokładności i zwracam szczególną uwagę na wykonanie.
Cena według mnie za wysoka,zdaję sobie sprawę,że podobne są aktualnie na rynku,ale porównując jakość materiałów i samo wykonanie nie dałabym tyle samo pieniędzy co w przypadku ...(tutaj wstawcie co chcecie :P).
Czytając tę recenzje czuję się źle,bo bardzo nie lubię pisać negatywnych opinii ,ale konstruktywna krytyka jest zawsze potrzebna.Moim celem jest pomóc nie negować i zachęcić do pewnych zmian i dalszego działania! 




1 maj 2018

Szczęśliwy pies i szczęśliwa ja




"Goń za marzeniami","rób to, co sprawia Tobie radość","nie poddawaj się","jak się czegoś bardzo chce to się uda","uwierz w siebie"

BLA BLA BLA

...

Ile razy to słyszeliście? Ja mówię to sobie ciągle,inni tak samo mi to na okrągło powtarzają,ale co jak to krzywdzi drugą stronę?

Moim marzeniem jest wystartować z psem kiedyś w zawodach,wiecie,że planowałam już to w tym roku? Tylko po co.Dla własnej satysfakcji?Dla połechtania własnego ego,że "nie poddałam się ooo super,dałam radę!"  NIE!  "Udało się zrealizować to co chciałam" też nie... Zawsze wyobrażałam sobie mnie i swojego psa,szczęśliwych razem - wiecie pies i ja biegający po tęczy i najlepiej skubiące dookoła trawę jednorożce.Tylko,że w życiu nie jest tak jak w bajce i tak jak wróżki nie istnieją to nie zrealizowania marzeń bez krzywdzenia tym kogoś innego(i nie zawsze zdajemy sobie z tego sprawę).

Ostatnio podczas spaceru naszło mnie na pewne przemyślenia,stwierdziłam "dlaczego się z tym nie podzielić?Mimo iż ja odnoszę się głównie do psów,to w codziennych innych sytuacjach jest tak samo,tylko należy podmienić psa na jakąś osobę". 

Każdy jest w czymś dobry,każdy nie wszystko lubi i nie każda rzecz sprawia mu radość.To jest prawda,której należy się trzymać.I o ile ktoś nie pracuje w wymarzonej pracy - wiemy,że to był jego wybór - ale tak samo nie powinniśmy komuś robić tego samego.
Jest to dobry przykład na to jak inna strona się czuje.Co jakbym wszystkie osoby zmuszała do rysowania?Chyba znienawidziliby mnie.A co jak nagle wszyscy musieliby zacząć biegać albo leczyć ludzi.Wiem wszystko to takie absurdalne i odmienne ale próbuję to przedstawić w sposób łatwy.

Każdy jest stworzony do czegoś innego,ma inne predyspozycje i co innego powoduje,że pojawia się  u niego uśmiech.Żebym za moment zupełnie nie odbiegła od psów.
Z czasem wyodrębniło się kilka różnych typów psów, różniących się od siebie w zależności od tego, gdzie żyły: psy górskie, stepowe, leśne. Człowiek dokonywał dalszej selekcji, wybierając osobniki które najlepiej nadawały się do określonego rodzaju pracy. Tak powstały psy pasterskie, myśliwskie, stróżujące i domowe. Psy różnych typów żyły zwykle w izolacji od siebie, dlatego że spełniały różne zadania.
Tak więc pies pasterki nie będzie świetnym psem tropiącym,a myśliwski pilnującym czy zaganiającym np. owiec.

Był czas,że uczęszczałam z Ironem na zajęcia gdzie zapoznawał się z torem,nowymi osobami,ale w danym czasie zapomniałam o najważniejszym - o nim samym,przecież on nie był zadowolony,upierał się i nie był przekonany do wszystkiego co mu proponowałam.Wiem,że są to próby i nie każdy pies będzie nawet za dziesiątym razem szczęśliwy z tego powodu,że ma w tym momencie przebiegać przez tunel czy wchodzić na palisadę.
Tyle,że ja chyba tak nie potrafię - nie umiem i nawet nie chcę.Widzę kiedy jest zawzięty wykonując zadanie stworzone dla niego,w którym się świetnie odnajduje i do którego został stworzony.Codziennie się śmieję,że jest NIŻŁEM,nie wyżłem weimarskim,ze względu na to,że charakter,cechy osobowości,genialny węch czy umaszczenie ma po tej rasie,jedyne to nie wyrósł specjalnie :p Z daleka wytropi sarnę,zająca a nawet innego psa.Jest zawzięty w tym co robi.W lasach go nie spuszczam,bo już nie jedną przygodę z nim miałam.Czasami daję mu zadanie,gdzie ma odnaleźć jakąś zabawkę czy konkretny rodzaj przysmaków i w tym radzi sobie naprawdę całkiem dobrze ( napisałabym perfekcyjnie,gdyby nie jedzenie,bo to z nim bywa gorzej,ponieważ Iron to duży łakomczuch).
Ten pies kocha biegać,jest to jego motorkiem do działania.Jest smutny?Wystarczy jedno magiczne słowo "rower" zna je doskonale,od razu widać błysk w oczach,ogon lata w prawo w lewo i gdyby mógł podniósł by tą dupkę z ziemi i odleciał :p Iron zaczyna wydobywać z siebie odgłosy szczęścia i idziemy.Rower obowiązkowo niczym członek rodziny zostaje przywitany,obwąchany i w drogę!

Chciałabym kiedyś wystartować z nim w konkurencji frizgility czy ThrowNGo,ale wiem,że będzie ciężko,musiałabym mocno trenować,a i tak efektów mogłoby nie być.U nas wygląda to tak,że cały czas myślę ile rzutów dziś będzie "dwa,trzy?" wystarczy lekki podmuch by w jego nozdrza dotarł jakiś zapach.Psa już nie ma,właściwie mózgu brak bo swoją obecnością zazwyczaj raczy mnie szczycić.Dlatego frisbee czy inne rzeczy robimy ze względu na moje hobby i zamiłowanie do tych psich sportów i pomimo,że początkowo na widok dekla jest szał w oczach i wielkie zaangażowanie,to wystarczy przesunąć się jeden metr dalej z ćwiczeniami,czy podmuch wiatru i koniec.

Więc zadaj sobie pytanie,czy miejsce,w którym się znajdujesz jest miejscem, w którym chcesz być? Czy to, co robisz sprawia Ci satysfakcję i masz z tego ogromną frajdę? Często tak jest,że jak coś nam nie wychodzi,jesteśmy zdołowani a z tym idzie frustracja.Więc nasuwa się jedno pytanie - po co to robić? Jednak za tym wszystkim czeka nas nagroda,tylko jaka?Dobra dla obu stron? 
Na koniec kilka wartościowych cytatów

Najważniejszą rzeczą jest, aby cieszyć się swoim życiem - być szczęśliwym - tylko to się liczy.
Audrey Hepburn


Zacznij tam, gdzie jesteś. Użyj tego, co masz. Zrób, co możesz! - Artur Ashe

Nie ma nic złego w świętowaniu sukcesu, ale ważniejsze jest wyciągnięcie nauki z porażki. - Bill Gates


Najpiękniejszych chwil w życiu nie zaplanujesz. One przyjdą same. - Phil Bosmans

Ze szczęściem czasem bywa tak, jak z okularami, szuka się ich, a one siedzą na nosie. - Phil Bosman