25 lut 2018

Spotkanie północniaków

Skąd taki post? W końcu Iron w ogóle nie jest spokrewniony z psami z północy.

Na facebook'u widnieją różne wydarzenia związane z psami,
sama już dawno śledzę stronę "Północniaki poznaniaki" gdzie są organizowane spotkania dla właścicieli oraz wielbicieli tych ras,oczywiście każdy może przyjść ze swoim pupilem "wszelkiej maści".
Osobiście już wcześniej chciałam zabrać Irona na takie wydarzenie,ale zawsze nie mogłam ze względu na brak czasu, bądź towarzyszył temu inny powód,w konsekwencji nijak nie miałam możliwości pojawienia się tam z Ironem.
Jednak gdy zobaczyłam,że kolejne spotkanie jest organizowane na wybiegu "Rusałka" (moje okolice) - nie mogło nas tam zabraknąć.

Trasę przemierzyliśmy rowerem +/- godzinę drogi szybkim tempem w obie strony.
Na samym wybiegu pojawiliśmy się przed czasem (niemało) - nie ma to jak źle wymierzyć czas dojazdu,ale było to na naszą korzyść,pies miał czas oswoić się z nowym otoczeniem,a ja bez pośpiechu wprowadziłam rower nie martwiąc się,że jakiś czworonóg ucieknie.

Z czasem dochodzili ludzie wraz ze swoimi pociechami.
Spędziliśmy tam dobre dwie godziny,Iron porządnie się wybiegał.
Zabrałam tam go głównie na socjal z innymi psami,po ostatnich przykrych sytuacjach chciałam mu pokazać,że nie wszystkie psy są złe i można świetnie się z nimi bawić.Momentami miałam obawy,że zaraz zacznie się bójka ze strony Irona,ale nic takiego nie miało miejsca (oczywiście nieuniknione jest by było rewelacyjnie przy tak dużej gromadzie psów więc konfliktów było kilka) ale mój pies świetnie się odwoływał.Naprawdę już dawno nie byłam tak dumna z tego urwisa.Z reguły Iron dołącza się do bójek,ale tym razem było Inaczej,chwilami nie dowierzałam,że właśnie się odwrócił i biegnie radosny do mnie.

Po długim czasie stania na dworze przy minusowej temperaturze,stwierdziłam,że pora już wracać.Przyznam,że przez moją głupotę ( nie wzięłam ani czapki,ani rękawiczek) bardzo zmarzłam,dlatego uwinęliśmy się kiedy to jeszcze niektórzy dopiero wchodzili na wybieg.Drogę powrotną źle wspominam,niestety przez odmrożone kończyny nie było to ciekawe a oprócz tego Iron tak ciągnął do zamarzniętego jeziora,że prawie tam wpadliśmy (była to droga z małymi zejściami ...)
Jak już dojechaliśmy do domu Iron oczywiście dostał pełną michę jedzenia i zaraz potem poszedł spać.Odpoczywa tak od ponad 1,5 godziny,ciekawe jak to długo potrwa 😄

Poniżej zdjęcia z dzisiejszego wypadu oraz na samym dole filmik!  💗

A Wy uczęszczacie na takie spotkania ze swoimi psami?Czy raczej preferujecie spacery w pojedynkę i omijacie szerokim łukiem psie wybiegi?
 W końcu nie zawsze bywa na nich kolorowo...

Pozdrawiamy!







12 lut 2018

Ferie czas zacząć


Kto nie lubi być wypoczętym,wstać rano nie martwiąc się,że czegoś nie zrobił,nie nauczył się na kartkówkę czy spóźni się do szkoły/pracy.
W końcu doczekałam się upragnionych i długo wyczekiwanych ferii.Dwa tygodnie pełne swobody,bez żadnych zmartwień,czyli beztroskie życie z psem u boku.Jak co roku ten czas zleci w mgnieniu oka,ale postaram się nie zmarnować żadnego dnia.
Cieszę się,że jestem w takim wieku gdzie przysługują mi te dwa tygodnie ferii,często ludzie mówią,że czas szkolny jest najlepszy i wiecie co?Zgadzam się,pomimo,że bywa ciężko ten czas będę miło wspominać.

Już w pierwszy wolny dzień udałam się do schroniska (brakowało mi tego,niestety nauka pochłaniała mnie w znacznym stopniu i nie miałam możliwości by tam jeździć,ale w sobotę odwiedziłam podopiecznych Azorka).W schronisku codziennie dochodzą nowe psy,inne odchodzą - taka kolej rzeczy.Ze względu na to,że sporo czasu upłynęło od mojej ostatniej wizyty,psów w schronisku znacząco przybyło.Poznałam kilka świetnych czworonogów,między innymi Misia,który wyglądem przypomina zwyczajnego najczęściej spotykanego kundelka,okazał się być otwartym i inteligentnym psem.W szybkim tempie pojął co oznacza nagroda za dobrze wykonaną sztuczkę więc chętnie współpracował.Psiak co prawda opornie stawiał na swoim i pozornie najprostsza komenda"siad" dla niego była czymś nie do pomyślenia,bo dlaczego nagle ktoś mu każe coś zrobić "halo,ale co mam zrobić,ładnych parę lat tu żyję i żaden człek mi nie kazał czegoś robić".
Z kolei o wiele szybkiej poszła nauka podawania łap,tutaj psiak w minutę załapał o co chodzi.

Oprócz tego byłam przy adopcji mojego kochanego dzidziusia,malusiego pieseczka (dobra dobra to Leonberger),ale dla mnie w pamięci zawsze zostanie tym kochanym niedźwiadkiem,który kochał pieszczoty i wygłupy.Adoptowała go wspaniała rodzina,życzę tej cudownej mordce z nimi jak najlepiej.

W niedzielę udaliśmy się na ponad 11 km spacer, z reguły podobną trasę przemierzamy rowerem,tym razem jednak przeszliśmy pieszo przy czym towarzyszyły mi obawy przed tym,że spotkamy dzika (bo jednak rowerem jest łatwiej uciec:p).Wiele razy zastanawiałam się co zrobić jakby taka sytuacja zaistniała,znając siebie na drzewo nie wskoczę (niestety nie ta waga i umiejętności wspinaczkowe). Słyszałam,że należy w takim wypadku uciekać slalomem żeby zdezorientować zwierzę,ale czy to skutkuje tego nie wiem i szczerze - nie chce się przekonać.

Tego samego dnia pojechaliśmy z Ironem na kilka dni na wieś,tutaj prawdopodobnie zostaniemy do piątku lub soboty.W niedzielę planuję wyjście ze znajomymi osóbkami na spacer grupowy,więc oby ta paskuda była grzeczna.

Na chwilę obecną planów na następne dni nie mam,ale z pewnością będziemy dużo spacerować,doszlifujemy znane dotychczas Ironowi sztuczki i może zacznę naukę nowych.

A Wy także macie ferie,czy ten okres się już skończył?

Pozdrawiamy!

Ps.Jakby ktoś chciał z nami się wybrać na jakiś spacer śmiało pisać,jesteśmy otwarci na nowe znajomości. 

Ps.2 Na koniec jeszcze kilka zdjęć z dzisiejszego spaceru.